Kurczak curry z warzywami i komosą

Jak człowiek chce mieć siłę biegać to musi coś jeść!
Ja dzisiaj wyczarowałam na obiad kurczaka curry z warzywami i komosą.
Nie skromnie powiem, że wyszło pycha! :)
Przygotowanie obiadu zajęło mi 25 minut plus godzina na zamarynowanie kurczaka.
Składniki na obiad dla 2-3 osób:
1 duża pierś z kurczaka
1 mieszanka warzyw na patelnię
1 szklanka komosy + 1 i 2/3 szklanki wody + pół łyżeczki masła
Curry, kurkuma, papryka ostra i słodka,  sól i pieprz
2 łyżki oleju
1/3 szklanki wody
Pierś z kurczaka kroimy na małe kawałeczki, dodajemy przyprawy i 1 łyżkę oleju, mieszamy w misce wszystko i zostawiamy na godzinę w lodówce. 
Gdy kurczak już się zamarynuje przechodzimy do gotowania.
Do garnka wsypujemy 1 szklankę komosy, zalewamy 1 i 2/3 szklanki wody, odrobinę solimy, dodajemy pół łyżeczki masła i gotujemy pod przykryciem 20 minut.
Na rozgrzanej patelni już bez dodatku tłuszczu smażymy kurczaka przez 7-8 minut. Ściągamy go z patelni chwilowo na talerz.  Na tej samej patelni bez mycia rozgrzewamy 1 łyżkę oleju i wrzucamy warzywa i dodajemy 1/3 szklanki wody. Dusimy pod przykryciem 8 minut co jakiś czas mieszając. Kiedy warzywa będą już praktycznie gotowe dodajemy kurczaka i jeszcze chwilę razem dusimy.
Na talerz wykładamy komosę na to kurczaka z warzywami i gotowe!
Smacznego! :)

X Bieg o Puchar Bielan … i byłby pierwszy w trampkach

Dlaczego w trampkach? A już mówię tylko zacznę od początku! 
Nie samym bieganiem człowiek żyje, wiec wczoraj był czas dla przyjaciół, a że miłe towarzystwo to i człowiek nie zauważył upływającego czasu i za nim się spostrzegł było już ładnie po północy, kiedy dotarłam do domu. Sen pewnie przyszedł gdzieś koło pierwszej, a budzik na 7:30 ustawiony, bo dzisiaj o godzinie 10 na Bielanach odbywał się X Bieg o Puchar Bielan! 
Rano wstałem, zjadłam śniadanie, zabrałam czapkę, komin, rękawiczki i całą masę innych rzeczy i poleciałam do samochodu. Patrzę na zegarek jest 8:30 więc myślę sobie spokojnie w 40 minut dojadę i będę miała chwilę na rozpoznanie i rozgrzewkę. I pojechałam …
Jestem już jakieś 15 minut drogi od domu i nagle dostaję olśnienia – nie wzięłam butów! W ramach wyjaśnienia na bosaka nie jechałam ;) tylko w trampkach, bo wyjątkowo nie lubię prowadzić w biegowych butach! Tak więc na najbliższych światłach nawrotka, do domu po buty i z powrotem w trasę na Bielany i tym razem już była godzina 9 i musiałam się mocno nagimnastykować co by zdążyć i mandatów nie dostać ;) aleee udało się. 
A co do samego biegu – atmosfera mimo jedynych 3 stopni na plusie gorąca :) kibice na trasie zagrzewali do walki i nie powiem na ostatnim kilometrze się przydało, bo w ogólnym porannym zamieszaniu i zagadaniu się na starcie ze znajomym zapomniałam zażyć inhalacji (o astmie pisałam tutaj) więc atak mały był i było lekkie zawahanie czy dam radę zmusić swoje oskrzela do jeszcze odrobiny wysiłku.  Na mecie medale, folia termiczna, gorąca kawa, herbata i grochówka! :) było super!  A i czas ładny, bo po raz kolejny zeszłam poniżej 30 minut :)
Ciekawe jak poszło tym co biegli w XXXII Biegu Chomiczówki, który to zaczynał się o godzinie 11 i był to bieg na 15 km. Nie powiem chciałam w nim biec, ale nie załapałam się na pakiet i tak teraz myślę, że może i dobrze, bo dzisiaj forma coś nie ta. I powiem szczerze – nie lubię biegać pętli :( 
Nawet jak wychodzę z domu wieczorem pobiegać to tak sobie wyznaczam w głowie trasę, żeby było jak najbardziej prostu! Jakoś moja głowa wtedy lepiej znosi wysiłek fizyczny ;) i mogę tak biec i biec …