Półtora roku przerwy…

Nawet nie wiedziałam, że to tyle czasu już minęło. A tu ostatni bieg we wrześniu 2016 roku (Bieg na 5 przy okazji Maratonu Warszawskiego) później tylko jakieś drobne przebierzki, spacery oraz kijki. W marcu 2017 nawet było bardzo aktywnie, powoli myśłam, że kryzys zażegnany i będę mogła wrócić do biegania. Dlaczego musiałam przestać biegać pisałam przy okazji wpisu o insulinooporności. Cały czas miałam w głowie, że na 35 urodziny chciałam przebiec maraton. Wiedziałam, że plan ten będę musiała odłożyć na ciut później. Trzeba było wrócić do biegania i kiedy myśłam, że jest to już blisko, wtedy okazało się, że będę mamą :)

Od początku ciąży musiałam uważać i jedynie małe spacerki wchodziły w grę i powiem szczerze, że każdego dnia jak widziałam jakiego biegacza to lekko zazdrościłam. Teraz kiedy syn jest już z nami czekam, aż dostanę od lekarza zielone światło, że już mogę wrócić do aktywności. Wiadomo na początku będą to spacery, kijki i pilates. Muszę odbudować formę, którą straciłam po pierwsze przez chorobę, a po drugie w ciąży sporo przytyłam i to też ma duży wpływ na to na co mogę sobie pozwolić. Mam nadzieję, że maj/czerwiec przyszłego roku będę mogła powoli wrócić do truchtania :)

Trzymajcie za mnie kciuki! Nie dość, że muszę zbudować wszystko od nowa to teraz pogodzić to muszę z rolą mamy :) – mam nadzieję, że Syn pozwoli od czasu do czasu wyrwać się na mały trening tudzież, będzie mi towarzyszył :)

Dodaj komentarz